Pod tym hasłem minęła nam przy pięknej pogodzie niedziela:) W ziołowej rabacie na tarasie obok pięknie kwitnącej szałwii przysiadł na chwilę Edmund - najnowsza zdobycz Antosi. Wykorzystując piękną pogodę i kilka wolnych chwil powiesiłam wreszcie girlandy, które uszyła dla mnie Monique, a której szwalnicze dzieła możecie podziwiać i kupić tu. Przyozdobiłam też trochę domowe przetwory. Poziomki zawsze miały dla mnie czarodziejską moc - może dlatego, że jak byłam mała to wierzyłam, że mieszkają w nich krasnale ( ponoć w niektórych częściach Polski mówi się na nie podziomki).
Jutro natomiast od rana wybieram się na plaże i...nie, nie będę plażować, tylko zbierać płatki dzikiej róży.
Jutro natomiast od rana wybieram się na plaże i...nie, nie będę plażować, tylko zbierać płatki dzikiej róży.
P.S. Denerwuje mnie dzisiejsze marudzenie i narzekanie na polską drużynę. Choć nie jestem zagorzałym kibicem i specjalnie się na piłce nożnej nie znam, to uważam, że chłopaki grali nieźle. BRAWO i dziękuję za chwile emocji oraz dobrą zabawę, a skupienie na twarzach naszych najmłodszych mówi samo za siebie.
:) Aga, ślicznie u Was, uroczy kącik tarasowy, widać dbałość o szczegóły :)Girlandy piękne, często zaglądam do Monique i podziwiam jej pasję :)
OdpowiedzUsuń